Pewnego razu umarł dobry człowiek. Po krótkiej wędrówce znalazł się przed bramka, gdzie po przeskanowaniu jego serca znalazł się w sali z której trwały odprawy do raju. Z sali do raju jechało się pięcioosobowa winda. Wind tych było całkiem sporo, jednak dusz czekających na przewóz przybywało. I nasz człowiek stanał, by poczekac na windę. Gdy był już pierwszy w kolejce, nagle zauważył za sobą pięc osób, z których każda chciała być jak najprędzej w raju. Ustapił im miejsca i postanowił poczekać na kolejny kurs windy. Jednak zanim winda zjechała na dół, za nim zgromadziło się kolejnych pięć osób które znów przepuscił. Po pewnym czasie czekania, w którym to puszczał wszystkich którzy byli za nim poczuł, że ktos stuka go w ramię. Odwrócił się i spojrzał prosto w usmichnięte Oblicze Boga. - Chodź - powiedział Bóg - odprowadzę Cię osobiscie.
Po dobrych ludzi Bóg przychodzi osobiscie :)